Z racji świąt Bożego Narodzenia, zapraszam dzisiaj na recenzję serialu "Xiaolin: Pojedynek Mistrzów". Miłego czytania.
Co do głównych bohaterów (uwaga spoilery): Wiadomym jest, że Omi chciał zostać przywódcą, ale się nie udało. Nie udało się tylko dlatego, że był pyszny, popisywał się pewnością siebie (choć tak naprawdę wiemy jaki miał koszmar, z którym się męczył (udawał że szafa gra)) i to co nakombinował pod koniec S2 i S3 doprowadziło do tego. Co ciekawe nie sądziłem,że to powiem, ale Omi jest szowinistą. Raimunda troszkę dłużej niż tylko 2-3 odcinki widziałbym po stronie Heylinu. On poprostu się nadawał do drużyny złoli, no ale że jednak się ogarnął (po tym co się z jego winy stało w odc. 12, choć z drugiej strony chciał poświęcić się dla dobra ogółu, zapominając o tym że czyhają na niego Wuya i Mala Mala Jong) to też cieszy. Dzięki temu udowadniał że się staje dojrzalszy, potrafił pomóc kolegom i też wymyślał dobre pomysły (np.: spojrzenie w przyszłość za pomocą kryształowych okularów w odc. 17). Kimiko i Clay też się starali, choć jakby nie patrzeć też mieli te lepsze i te gorsze dni. Niewiele brakło w tym serialu, aby doszło do wątku romantycznego Kimiko i Raimunda, ale jednak twórcy serii odstawili to na bok (co bardzo mnie ucieszyło). Fung, mimo tego że Mistrz i nauczyciel, to czasami walił tymi grypsami na lewo i prawo i drzewo, przez co niekiedy dało się uśmiać (nie wiem co pan Press brał przed nagraniami tej serii, ale serio dajcie mi namiary na tego dilera). Co do kwestii Doja - niby smok, niby samolot transportowy, ale jak trzeba było to też postarał się pomóc (choć przegrał pojedynek mistrzów w S3).
Co do złych bohaterów, najbardziej to mi się spodobał Hannibal Roy Fasolka. Niby taka kurduplowata fasolka, ale jednak potrafiła więcej namieszać w sezonie 3., niż Jack Spicer we wszystkich sezonach. Tylko Fasolce udało się ukraść Skarb Ślepego Szermierza na więcej niż jeden odcinek (no bo na 2), udało się przekabacić dwóch mnichów Xiaolin (Guana w innej linii czasu). Jack miał swoje te lepsze i swoje te gorsze momenty, te lepsze można było zobaczyć głównie w sezonie 1., gdyż w sezonie 2. został zmarginalizowany do roli podczłowieka, rolę głównego złoła przejął Chase Young, który starał się przekabacić po cichu Omiego na złą stronę.
W tym serialu mieliśmy do czynienia z wieloma nielogicznościami, dla przykładu to, że można zrobić Mala Mala Jonga z człowieka (odc. 31), przedostanie się do świata Yin-Yang przez mnichów Xiaolin pomimo braku Yin-Yang Yoyo (choć Raimundo wypowiedział nazwę tego Shen-Gong Wu w odc. 42), albo to że Kula Tornami może służyć jako środek transportu w czasie.
Co do kwestii dubbingowych. Uważam, że dialogiści Startu dali sobie radę z napisaniem porządnych dialogów do tego serialu (pomimo tego, że było troszkę błędów). Przyjemnie się oglądało. Wiadomą jest, że w obecnych czasach serial doczekałby się cenzury, np.: w odc. 25 wyciętoby słowo "dupek", albo wyciętoby plucie, rzyganie, bekanie, itp... Co do ról głosowych: Na uznanie u mnie zasługują Włodzimierz Press (w roli Mistrza Funga) - przyjemnie mi się Pana głosu słuchało poza kreskówkami Zwariowanych melodii, Jonasz Tołopiło (w roli Raimunda) - ładnie się ten głos zsynchronizował z Tomem Kenny'm, no i dziwo Krzysztof Plewako-Szczerbiński w roli Jack'a (fajny głos jak na złola, ten styl spokojnych przejść głosowych z niskich tonów na wyższe i na odwrót przeszedł kilka lat później do roli Rigby'ego w Zwyczajnym serialu).
Podsumowując, polecam każdemu obejrzeć, albo przypomnieć sobie ten serial. Niezależnie czy to online, czy poprzez podkłady pod ripy z iTunesa do wersji HD w 1080p. Wiadomym jest, że na tle rebootu pt: "Kroniki Xiaolin" serial ten wypada o wiele lepiej.
źródło klipów filmowych z serialu: http://youtube.com/
źródło recenzji: http://cartoonnetworkforum.laa.pl/viewtopic.php?p=12232#12232
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz